Marylin...
Pierwszego czerwca minęło 90 lat od chwili gdy przyszła na świat...Od początku niekochana, albo przynajmniej kochana zbyt mało. Z ogromną potrzebą miłości, akceptacji. Niezwykła, utalentowana, piękna - niby oczywiste, a jak bardzo musiała całe życie udowadniać, że tak jest. I to tylko dlatego, żeby "zasłużyć" na miłość. Bo dla Marylin Monroe miłość jawiła się jako nagroda;Dziś, ponad pół wieku po jej śmierci, nadal fascynuje ludzi. Ten magnez który w sobie miała wciąż przyciąga. Pewnie cieszyło by ją to, bardziej nawet jako człowieka niż aktorkę, gwiazdę...ale cóż, smutna to satysfakcja.