4 czerwca 2014 o 23:32 ·
Taki dokument(?) autorstwa Jana Holoubka. Co by było gdyby...Trudno nie docenić zmian, kiedy się pamięta jeszcze PRL. Z drugiej strony, kiedy tak patrzę wokół okiem krytycznym, napływa refleksja - kto tak naprawdę skorzystał przez ostatnie 25 lat? Pominę cały aspekt polityczny. Mentalnie znacznie bliżej mi do lewej strony , niż do prawej, zwłaszcza fanatycznej prawej. Jednak doskonale rozumiem rozgoryczenie ludzi, na którym ta strona robi sobie publicity. Tak jakoś jest, że najlepiej żyje się bezwzględnym, agresywnym, prostackim. Przykład z mojego podwórka /dosłownie/; kamienica w centrum miasta. Przed wojną zapewne prywatna, po- skomunalizowana. Po 89 odzyskana przez właścicieli, lub raczej ich spadkobierców. I tu zaczyna się "wolność". Właścieciele, ludzie zniszczeni przez komunę, także finansowo, nie mając środków na utrzymanie kamienicy (zanim zacznie ona przynosić zyski z wynajmu, trzeba w nią wpompować majątek) padają łupem dorobkiewicza mocno szemranego, który za bezcen chętnie "odkupuje" dom. Wkrótce takich transakcji dokona wielu, lokując nie wiadomo jak (lepiej się nie dowiadywać) zdobyte pieniądze. Stać chama na powierzchowne remonty; po czym wynajmuje mieszkania na wolnym rynku. I zaczyna się jazda. Lokatorzy podpisują umowy najmu w dobrej wierze, na określoną kwotę czynszu. Po kilku miesiącach zaczynają się podwyżki, Na dziko, bez żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Nie podoba się?! to wyp...! Wytrzymałam tu parę lat; wkrótce się wyprowadzam. Takie mieszkanie to wojna nerwów i beczka bez dna. W tym czasie w kamienicy istna karuzela. Zmieniła się większość mieszkańców. Część umarła, część się wyniosła. Sporo osób ( w tym pewne starsze małżeństwo, mieszkające tu od lat) cham wyeksmitował. I kto zajmuje zwolnione w ten sposób lokale? Kolejne chamy i dorobkiewicze - stać ich. A jak ich stać, to myślą prostacko, że wszystko im wolno. I tak spokojna jeszcze niedawno kamienica, staje się miejscem, w którym kulturalny, dobrze wychowany człowiek nie ma racji bytu. "Żywioł" imprezuje; drą się psy i puszczone samopas dzieciaki; nocami pijackie wrzaski; w dzień i w nocy łomot z głośników; itd.; itp.; swoiście pojęta w o l n o ś ć! To tylko ułamek życia w naszym cudnym kraju /aczkolwiek istotny/. Chciałabym wierzyć, że nie reprezentatywny. Jednak codzienność temu przeczy. Wiem, że chamstwo jest z natury swej bardziej ekspansywne, widoczne. Kultura nie rzuca się w oczy (ani w uszy). Nie potrafię jednakowoż oprzeć się wrażeniu, że wygrani w tym ćwierćwieczu wywodzą się z tych "hałaśliwych, co to są udręką ducha".
Taki dokument(?) autorstwa Jana Holoubka. Co by było gdyby...Trudno nie docenić zmian, kiedy się pamięta jeszcze PRL. Z drugiej strony, kiedy tak patrzę wokół okiem krytycznym, napływa refleksja - kto tak naprawdę skorzystał przez ostatnie 25 lat? Pominę cały aspekt polityczny. Mentalnie znacznie bliżej mi do lewej strony , niż do prawej, zwłaszcza fanatycznej prawej. Jednak doskonale rozumiem rozgoryczenie ludzi, na którym ta strona robi sobie publicity. Tak jakoś jest, że najlepiej żyje się bezwzględnym, agresywnym, prostackim. Przykład z mojego podwórka /dosłownie/; kamienica w centrum miasta. Przed wojną zapewne prywatna, po- skomunalizowana. Po 89 odzyskana przez właścicieli, lub raczej ich spadkobierców. I tu zaczyna się "wolność". Właścieciele, ludzie zniszczeni przez komunę, także finansowo, nie mając środków na utrzymanie kamienicy (zanim zacznie ona przynosić zyski z wynajmu, trzeba w nią wpompować majątek) padają łupem dorobkiewicza mocno szemranego, który za bezcen chętnie "odkupuje" dom. Wkrótce takich transakcji dokona wielu, lokując nie wiadomo jak (lepiej się nie dowiadywać) zdobyte pieniądze. Stać chama na powierzchowne remonty; po czym wynajmuje mieszkania na wolnym rynku. I zaczyna się jazda. Lokatorzy podpisują umowy najmu w dobrej wierze, na określoną kwotę czynszu. Po kilku miesiącach zaczynają się podwyżki, Na dziko, bez żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Nie podoba się?! to wyp...! Wytrzymałam tu parę lat; wkrótce się wyprowadzam. Takie mieszkanie to wojna nerwów i beczka bez dna. W tym czasie w kamienicy istna karuzela. Zmieniła się większość mieszkańców. Część umarła, część się wyniosła. Sporo osób ( w tym pewne starsze małżeństwo, mieszkające tu od lat) cham wyeksmitował. I kto zajmuje zwolnione w ten sposób lokale? Kolejne chamy i dorobkiewicze - stać ich. A jak ich stać, to myślą prostacko, że wszystko im wolno. I tak spokojna jeszcze niedawno kamienica, staje się miejscem, w którym kulturalny, dobrze wychowany człowiek nie ma racji bytu. "Żywioł" imprezuje; drą się psy i puszczone samopas dzieciaki; nocami pijackie wrzaski; w dzień i w nocy łomot z głośników; itd.; itp.; swoiście pojęta w o l n o ś ć! To tylko ułamek życia w naszym cudnym kraju /aczkolwiek istotny/. Chciałabym wierzyć, że nie reprezentatywny. Jednak codzienność temu przeczy. Wiem, że chamstwo jest z natury swej bardziej ekspansywne, widoczne. Kultura nie rzuca się w oczy (ani w uszy). Nie potrafię jednakowoż oprzeć się wrażeniu, że wygrani w tym ćwierćwieczu wywodzą się z tych "hałaśliwych, co to są udręką ducha".