blog o dniu codziennym...niekoniecznie codziennie

niedziela, 19 czerwca 2016

Wszystko na sprzedaż...(?)

Wszystko na sprzedaż - film Andrzeja Wajdy.
Powstał w roku 1968, po tragicznej śmierci Zbyszka Cybulskiego. Film "o Nim, bez Niego"...jak to określił reżyser; takie owa wypowiada też grający w filmie postać  r e ż y s e r a  Andrzej Łapicki.
Czy można było zrobić film o nim bez niego? Karkołomne, zdawałoby się. Jednak możliwe. Możliwe, i to bardzo. 
A nawet tak, że nie tylko nie powstał obraz o "reżyserze robiącym film o nim", ale wręcz przeciwnie. Żaden inny film nigdy nie sprawił, żeby odczucie czyjejś  n i e o b e c n o ś c i  było tak intensywne. Zamysł Wajdy wyszedł znakomicie. Obecność nieobecnego chłonie się wszystkimi zmysłami. Trzeba geniuszu, żeby tak rozmawiać z widzem; trzeba umieć tak właśnie zadziałać na emocjonalność odbiorcy.
Wszystko inne dzieje się jakby obok, w tleównego tematu. Przy okazji powstał niezły portret artystycznego świata, świata filmu w Polsce pod koniec lat sześćdziesiątych. I genialne role przede wszystkim Elżbiety Czyżewskiej ("...niech mnie wszyscy kochają..."); wczesnego Daniela Olbrychskiego - takiego drapieżnego i hiper wrażliwego zarazem; nieduża, ale jaka (!) rola Bogumiła Kobieli, który zresztą rok później też już nie będzie żył ("...był tu, stał, mówił do mnie...nie ma Go, rozpłynął się!...") Cytuję z pamięci, więc może niezbyt dosłownie...
W tym filmie świat prawdziwy miesza się z kreowanym, postaci prawdziwe grają siebie samych, lub kogoś kogo znają osobiście...taka karuzela - która zresztą, jakże symbolicznie, pojawia się w jednej ze scen.
I na koniec jedna z najpiękniejszych scen w polskim kinie, a może kinie w ogóle - kto zna film, już wie o czym mówię; kto nie widział, będzie miał satysfakcję niesamowitą i da się ponieść takiemu zakończeniu...Plastyczne, żywiołowe, muzyczne...genialne.