blog o dniu codziennym...niekoniecznie codziennie

poniedziałek, 27 czerwca 2016

"Poznań'56" Filipa Bajona. Najlepszy film o PRL.

  Jednym z najlepszych, a może najlepszym filmem polskim opowiadającym o naszej najnowszej historii jest niewątpliwie „Poznań’56” Filipa Bajona. Moim skromnym, nieobiektywnym zdaniem zdecydowanie najlepszym, najgłębszym, najbardziej przejmującym. Żaden inny film tego reżysera nie jest w gronie moich ulubionych, ale ten jest moim zdecydowanym numer jeden. Jeśli miałbym decydować kto powinien nakręcić pierwszy w wolnej Polsce film o Powstaniu Warszawskim, to dzięki obrazowi „Poznań’56” wybrałbym pana Filipa Bajona.
  Film „Poznań’56” jest wyrywkowym, ale jednocześnie bardzo kompetentnym, niejako wszechobecnym spojrzeniem na krwawe dramatyczne wydarzenia poznańskiego czerwca 1956 roku oczyma 12-letniego chłopca (stąd „wszechobecność” kręcącego się wszędzie gówniarza, a właściwie dwóch „szczunów”…) , genialnie pokazuje zagmatwanie, niejasność pierwszych godzin Poznańskiego spontanicznego powstania, jak i kontrast między „wojennymi” dzielnicami, a spokojnymi uliczkami, w których życie biegnie swoim leniwym, uporządkowanym wielkopolskim chodem. Na pewno wielką rolę odegrała tu „poznańskość” reżysera i jego własne przeżycia poznańskiego Czerwca, gdy był takim małym chłopcem. W tym filmie wręcz czuje się duchową, metafizyczną więź twórcy z przedstawianymi wydarzeniami.
  Do tego dochodzi przejmująca, wspaniała muzyka, niepodobna do żadnej innej znanej mi muzyki filmowej, skromna, uboga, jak szata czarno-białego filmu, jak rzeczywistość stalinowsko-bierutowskiej Polski (wiem – Bierut umarł kilka miesięcy wcześniej w Moskwie, ale klimat i wygląd kraju nie zmienił się, jak i jego sowieccy funkcjonariusze). Kompozycje Michała Lorenca  zwykle są na bardzo wysokim poziomie: „Taniec Eleny” w „Bandyta”,  „Wino truskawkowe”, „Psy”, „Zabić Sekala”), „Symetria”, ale ta z „Poznań’56” urzekła mnie szczególnie, zaryzykuję stwierdzenie, że bez niej nie było by tej magii, która roztacza się za każdym razem gdy ogląda się ten film.

Pozwoliłam sobie zamieścić recenzję filmu napisaną na blogu pt. witas1972.
Jest tutaj wszystko, co sama bym napisała.